Trzy dni szkoleń pod koniec maja to była masakra. Dopiero co z domu wyszedł doktor, który podłączył i odłączył kroplówki. Na drugi dzień pierwszy raz od trzech tygodni widziałem świat tak jak widzą go ludzie. Nie wyglądał zbyt atrakcyjnie. I wtedy przyszedł wtorek i wypadało iść do szkoły na Pawią, by wziąć udziale obligatoryjnych kurwa szkoleniach. Prowadził je gość o imieniu Michał, który nie był jeszcze najgorszy. Za notką na stronie projektu, Michał to psycholog i ekonomista, trener umiejętności społecznych. Specjalizuje się w tematyce komunikacji interpersonalnej, zarządzania zespołem, wystąpień publicznych, negocjacji biznesowych, rozwiązywania konfliktów oraz przywództwa. Autor artykułu ?O trudnościach w pracy nad własnym rozwojem? w publikacji ?Tutoring?. Prowadzi również szkolenia dla trenerów metodą treningu interpersonalnego oraz procesu grupowego. Od 3 lat prowadzi własną firmę szkoleniowo-doradczą.
Dałem radę łazić na te zajęcia i za każdym razem przychodziłem później i wychodziłem wcześniej. Nic jeszcze nie kojarzyłem. Ta wrodzona moja właściwość budząca rozweselenie, zamotanie, któremu pobłażam, głupota, która sprawia, że uciekam myślami w rejony, gdzie jarzynie jest zbędne, to otumanienie podczas tych trzech dni nawet mi przeszkadzało. Także bez przyjemności a nawet lekkim wkurwieniem siedziałem te cztery godziny i słuchałem. Drugiego dnia słuchałem o zarządzeniu czasem. O tym, jak ważne jest planowanie, wyznaczanie celów, ich hierarchizacja, organizacja zadań. Gadał o perfekcjonizmie jako o przykrej i utrudniającej życie przypadłości (nic o perfekcjonizmie nie wiem, to dopiero musi być przykra ułomność?).Prawił ? jak oni wszyscy ? o asertywności. Wspomniał o jakichś dołach. Dopiero co puściłem średnią krajową, a on wyjeżdża o zarządzaniu finansami? Zapamiętałem wątek o złodziejach czasu. Że oto są rzeczy, które wpływają na nas destrukcyjnie. Wybijają nas z rytmu kiedy rytmu potrzebujemy. Internet, telefony, szlugi, rozmowy. Dla mnie to zawsze był telewizor i sport. I po szkoleniach, kiedy wypadało wziąć się do roboty i spróbować ?ogarnąć? kilka spraw, zaczął się Wielki Szlem w Paryżu i przez dwa tygodnie nie wstawałem z sofy z przed telewizora i oglądałem wszystko co pokazał Eurosport od eliminacji przez pierwsze rundy po finaly i nie zrobiłem nic, żeby się od złodzieja uwolnić.
Smaczne jak spaghetti. Klusek tej historii moglby sie …
… ciagnac bez konca. Gratuluje.