DuSi1

Chciałoby się pisać dalej do Ciebie. Bo do kogo? Ale czy Ty i jak chcesz?. Czy mnie powinno to obchodzić? Może?
Ale przecież żałość i degrengolada z tego wyjdzie. Jeśli cokolwiek wyjdzie.
Zamiast pisać do Ciebie i o mnie i o Tobie będę patrzył przez okno i notował co widzę.
Idzie dziewczyna z dwoma psami. Jakieś pół rasowe, ale niemałe. O, idziesz i Ty?
Nie, to nie ma sensu. Że co, że samochód przejechał? No proszę. Nie ma nic smutniejszego niż jadący samochód. A nie;- jest! pisaniem o nim jest jeszcze smutniejsze i do dupy. (Napisało mi się ?do dupu? i nawet mnie rozśmieszyło, jak wszystko co po czesku.)
Z tego jak będą komentarze, to takie jak na digarcie kiedy dałem słabiutkie zdjęcie. Oburzenie.
Za oknem leci ptak a nawet trzy a też kilka wyżej. Nie wiem co to za ptaki i gdzie latają. Może zacznę się tym interesować. Ornitokurwalogią.
Ojciec w całej swej naiwności myśli jeszcze że będzie dobrze. Tu coś mi podkłada żebym przeczytał, pobił, podpisał?
Ptaki sfrunęły na asfalt i łażą po parkingu między czterema zielonymi (różne odcienie) samochodami. Dziwne.
Widzę tam dom, który stoi tu od zawsze. Niemały biały domek. Ale nie wiem kto tam żyje. Integrowałem się tylko z blokowymi. Nie wiedzieć czemu. Tyle lat?.i pies tam zawsze szczekał i teraz szczeka. Chyba nie ten sam. Następne pokolenie jakieś. Nowy garnitur po kądzieli. I tuja jest. Psina pod tujami buja. Niewidoczny. A ile ich teraz zaczęło szczekać w różnych oddalach! Jakby wiedziały, że poruszyłem temat, znaczy może wszedłem na terytorium. Nie wiedziałem. Tu jak na wsi?
I co?? I wszystko trwa za oknem jak trwało, sterczy, siedzi, płoci się, droży, bujni zielonością, domi chałupością. Połaci się meandrami, pęcznieje i rozsadza trawiość i krzakowatość. Niebi się bezbrzeżnie i chmurzy grubo na tym przestworzu. Wydaje mi się, że znowu kila tygodnie padało, nie?
Przybudówki garaże budynki gospodarcze. Ale cisza. Przedszkole wiem rodzinne jakieś widzę, ale bez życia. Tu dzieci tylko z psami wychodzą.
O! dostrzegłem, zaraz po tym jak biały samochód przejchał powoli niczym patrol albo nauka jazdy, dwa psy zauważyłem. Wychynęły z pod tui i poszły. Jeden się nawet podrapał gdzieś w bok. Małe takie, ale spełniają zadanie.
Dwóch kolesi z wózkiem idzie. Widok niezbyt popularny. Droga znika za ten biały domek. Widzę moje chodzące obiekty tylko przez chwilę. Zaraz znikają zawstydzeni, to tu to tam. I jeszcze się wyłonią na ostatnie halo. Dalej większy ruch, ale nie dostrzegam już dobrze tam. Może dlatego, że dalej. Może że niewidzę.
Dzięki jednemu ogródkowi nawet kolorowo. A i na jednej akacji (o właśnie, już przecież wszystkie drzewa i inne rośliny ze swoimi najbardziej dziwnymi a i pospolitymi nazwami będą mi się zawsze zawsze zawsze z Tobą kojarzyć! Nie ma rady? Będę drżał żeby kogo innego zapytać bo wiem że odezwie się Twój pewny siebie głos z przeszłości i zada kłam ułudom, że jest ok?) więc na akacji jeśli dobrze znajduje, właściwie wnoszę, odpowiednio kombinuje, na małej młodej zielenią zieloną akacji już jednak jakieś żółte farfocle na górze. Dom jak wspomniałem, biały, obok kawałek pobielanej na niebiesko ściany (komu i gdzie będę opowiadał, jak bieliłem ściany w Muzeum Wsi, nie raz mówiłem, nie było przeproś, powtarzałbym się i kilka z powodzeniem razy?) Na jednym domu, który wzdłuż ulicy wychynął zza drzew za domkiem ? inny domek a na nim wiszą sflaczałe oznaki aktualnego docieplania. Idą ludzie. Na parapecie leży Polityka nieaktualna mocno i Baśnie Braci Grim. Z tym że te drugie z racji swego gabarytu do podtrzymywania otwartego okna i mnie na duchu. Nie tracić ducha!

0Shares