Dokładnie Jak Najbardziej, Sylwia
Nic tak nie robi dobrze legendzie, jak przedwczesna śmierć. Gdybym skorzystał z życiowej szansy i został Telemarketerem, umarł bym młodo. I na pewno przedwcześnie. Jeśli pisana mi była śmierć w wieku pacholęcym, na przykład z powodów źle przebytej ospy, szkarlatyny, czy też w wyniku dzieciobójstwa, to tylko dlatego została mi ona oszczędzona i żyłem dalej, by zostać operatorem linii telefonicznej Ampliko Life. Pracowałem już w swojej burzliwej pełnej bajecznych wzlotów i bolesnych upadków (ale raczej komiczno tragicznych upadków) karierze jako operator. Operowałem nie ludzi na szczęście, ale wózek i pralkę. Wózek jeździł w pociągu. Pralka chodziła w pralni.
Gdybym został telemarketerem w Callbridge nie byłbym jednak pierwszym przypadkiem śmiertelnym. Nie ja umarłbym z słuchawką przy uchu sprzedając ubezpieczenia jako pierwszy. Pierwsza umarłaby Sylwia, która szkoliła mnie i innych, raczej młodych, raczej z wyższym, raczej z dziećmi, raczej zaradnych, tyle że jak ja ? inaczej.
Po tym, jak rozmowa kwalifikacyjna przebiegła pomyślnie, nie wiedziałem co myśleć. Idzie zima, myślałem, jak mówią inni, dobrze przeczekać tę porę roku w cieple i względnym komforcie. Tyle co to za komfort ? myślałem, jak ja sam mówię ? kiedy trzeba się nagadać do ludzi. Ciepło, owszem. Rozgardiasz i ciepło. Głośno i dźwięcznie jak w ulu. Gorąco też, może dlatego, że ciżba liczna. Jak setki gadają na raz to nie tylko głupio to wygląda, to jeszcze jest ciepłe.
Sylwia Jasne Że Tak rozpoczęła szkolenia od wyłożenie ogólnej teorii mówiącej o tym, jakie przewagi ma gadanie przez telefon nad gadaniem w ogóle. Potem przeszła do trudnego dla niej samej tematu komunikacji w ogóle. Liznęła też marketing.
Mogła mnie liznąć tam, gdzie lubię najbardziej. Hę hą hu, ja już sporo wiedziałem. Jako jedyny na szkoleniu byłem chłopakiem. Jako jedyny pracowałem w tej profesji wcześniej (tak naprawdę to przeszedłem jedynie szkolenia. Nie miałem wtedy jeszcze tak żywotnych instynktów morderczych, nie chciałem zabijać, nie zdecydowałem się na pracę).
Sylwia Jasne Że Tak prowadziła sprawnie wykład, a jej komunikat złożony był mniej więcej z trzech sentencji wypowiadanych jedna po drugiej. ?Dokładnie jak najbardziej?, ?co jest jeszcze bardzo ważne?, ?Jasne że tak?, ? Na tej zasadzie?. Tu i ówdzie wrzuciła jakieś zrozumiałe dla każdego trzylatka słowo czy zasadę, prawdę odkrywczą a radosną.
Sylwia Jasne Że tak była ze mną w tym samym pomieszczeniu przez około cztery godziny dziennie i już zdążyła owe instynkty do zabijania obudzić. Nie wiem po co tam łaziłem. Raczej wiedziałem już, że kariery tam robił nie będę. Daleko w chuj, kiepski dojazd, dziewczyny młode matki brzydkie w swoje dziesięcioosobowej większości jak noce nie białe. Kawa niby w miarę, całkiem tania, ale żeby dla kawy słuchać godzinami Sylwii Jasne Że Tak?! Kiedy Sylwia Jasne Że Tak pytała, co jest jeszcze bardzo ważne i na pięć minut milkła patrząc tępo w okna czwartego piętra budynku Tarno kurwa Brzeskiej Strefy Ekonomicznej, miałem zawsze ochotę odpowiedzieć, że bardzo jeszcze ważne jest, by dawać wyraz swoim morderczym instynktom, i nawet gdybym to wyraźnie jej wyłożył z dykcją artykułując każdą sylabę, Sylwia Jasne Że Tak odpowiedziałby pewnie: Dokładnie Jak Najbardziej. I zginęła by. Tyle ze ja nie mówiłem. Zastanawiałem się, co ja tam robie.
Sylwia Jasne Że Tak sprawiała, że robota telemarketera, o której i tak nikt nie ma dobrego zdania, jawiła się jako koszmar. Skoro trenerem w tej firmie zrobili, dokładnie, jak najbardziej, Sylwie Jasne Że Tak, która była antypatyczną dziwką z opowieści w tanim piśmie dla starych bab, to co to za firma? Sylwia Jasne ze tak nie była urodzoną trenerką i nie powinna szkolić. No, co najwyżej koty, by szczekały.
Tak nie zostałem telemarketerem.
Więc, co o tym myślisz?