Koło trzeciej w nocy znudziło mi się. Haftowałem co jakieś pięć już dziesięć minut od wczesnego popołudnia. Co daje cztery pięć rzygów na godzinę, przez załóżmy piętnaście godzin, to jest grubo ponad pięćdziesiąt potężnych półtora litrowych pawi. Tyle o torsjach, które właśnie mi się znudziły. Całe bebechy zaczęły mnie napierdalać tak, ze tylko strach przed niewiadomą w szpitalu, oraz to, do czego się przyznać, bo miałem ochotę być szczery, znaczy ze przecie przeciwnie zatrucie leki narkotyki i wóda z gwinta wiadrami. Za sześć dni przylatywała macież, bardzo nie chciałem jej zawieść tym razem. Wiedziałem już, że skończę z tym chlaniem, tylko nie wiedziałem jak. Kiedy? I czy przeżyje bez interwencji lekarskiej. Więc torba spakowana do szpitala. W razie czego skierowanie na odtrucie jest. Telefon pod ręką. Tylko niepewność, co zrobią, bo jak Huston ? mogą trzymać nie wiadomo ile a wtedy dupa ze spotkania sielankowego z matką. Już nie mogłem pić zimnego i oddawać. Nastąpiło zmęczenie materiału. O jakimkolwiek apetycie nie wspominam. Czy kiedykolwiek wróci? Wątpliwe mocno to. Boje się głosów i innych psychoz. Czuje, że mnie zwącha. To napięcie, ta drętwota w bani. Ten niepokój ? choć jednak to nie był ten niepokój. Jeszcze alkohol we krwi był. Choć od rana, zeszłego poranka nic alkoholowego nie przyswoiłem.
Leki. Potrzebowałem przyjąć prochy przeciw psychozom alkoholowym. Rozluźniające, na sen, wyciszające. Relanium nie miałem. Tylko Tegretol i Trittico: przeciwdepresyjnie, przeciwlękowo, przeciwpadaczkowo, ogólnie- wskazane, w alkoholowych zespołach abstyencyjnych. Relanium nie mam. Zużyłem popełniając niedawne czternaste samobójstwo. To już było poważniejsze. Jak kiedyś zdążałem zjeść jedno, półtora opakowanie, tak teraz zeżarłem dwa całe, wszystko, popiłem półtora litra wina słodkiego. Stary mówi, że tylko majaczyłem i łaziłem po suficie, ze śmierci nici, haluny i majaczenia. Więc relanium nie, a tak by się przydało? Więc koło trzeciej, znudzony, obolały, niezdecydowany, postanowiłem spróbować na ciepło. Woda przegotowana. Wystygła, wypiłem, wyrzygałem. Leżałem, wiłem się i jęczałem. Doznałem iluminacji, że może trzeba smaku. Rosołki i buliony już odpadły w przedbiegach, były stosowane za dnia, zwrócone. Więc może herbata? Nie ma. Nie było mnie parę dni w domu, nie ma herbaty. Woda ciepła słodka? Może tym słodki się żołądek oszuka i przetrzyma płyn, by tez się wchłonął. Piłem małymi łyczkami. Nie rzygałem, działało. Kubek gorącej wody z czterema pastylkami słodzika. Słodkie. Smaczne. Wziąłem leki. Popiłem. Nie zwróciłem. Ulga. Leżałem, bolało, jęczałem, ale nie rzygałem. Leki zadziałały, nawet usnąłem na jakieś pięć minut, to dawało nadzieję, że nie będzie ?chłopczyka?. Jak się przysypia, mózg się odpręża, nie powstają te kurewskie napięcia, z których te głosowe i widzialne awantury. Cały dzień leżałem na posłaniu moim warstwowym paczłorku ze szmat i łachmanów. Porosiłem starego, żeby nie zamykał drzwi, i od mojego i od swojego pokoju . Przez przestrzał dwuframugowy widziałem telewizor ? patrzyłem na małe ludziki i słyszałem wszystko (stary od ciągłego podgłośniania fonii głuchnie i pogłaśnia dalej, żeby słyszeć, ja śpię z zatyczkami do uszu). Leżałem na jednym boku, na drugim, gdzie wątrubsko, nie mogłem. Nie miałem żołądka, wątroba napieprzała jak nigdy, trzustka dawała znać, że tez ma dość. Dotrwałem do rana. Może się jeszcze przespałem, może nie, może to było zasłabnięcie, omdlenie, długom nie jadem, nic normalnego nie piłem, sama chemia. Leżałem, ale już przeczuwałem, że psychicznie nie będzie najgorzej, że nie będzie awantur z psychozami, z paranojami, ale fizycznie? Obłęd. Brak sił i nic w trzewiach nie działa. Zero apetytu, a nawet jakby, żadnej możliwości, żeby coś oszamać. Bo jak się nie ma żołądka, który został wypalony, zmniejszony, jako nieużywany, uległ unicestwieniu, zniknął, to jak? Nie ma się wątroby, bo ta dawno pękła, przeskoczyła wyprzedziła marskość jakąś śmieszną i od razu pierdolnęła na kawałki. Trzustka to samo. Jak się nie ma organów w bebechach, czego tu oczekiwać. Zejścia jak najszybszego tylko.
I nie ma Internetu. Odłączyli jak tańczyłem. Długo usiałem tańczyć?
Więc, co o tym myślisz?