Sałatka na zimno nigdy nie stygnie
Tęsknie za tostami ale jajecznica mi to jakoś kompensuję. Już tu dostałem maila, że znów wygrałem na loterii. Mówię znów, bo już nie raz otrzymałem maila z wiadomością „we have very exciting news about your ticket”. Zawsze drżałem, że to teraz. Że miliony. Że w końcu. A tu dwadzieścia, siedem, dwanaście funtów… Zawsze coś, ale…I teraz wygrałem, i teraz myślałem, że miliony. Ale z kraju nie mam dostępu do swojego konta National Lottery. Więc piszę, dzwonię, w myślach przywołuję kolegę, który może to sprawdzić. I te miliony mi przelać w końcu. I on, dopiero po kilku dniach, odzywa się. Że tak, że wygrałem, że sprawdził. Pięć funtów. Na angielskim koncie mam minus dziesięć więc jak mi przetransferuje, będę bogaczem.
Nie płaczę z powodów tych niedostatków chwilowych finansowych. Jestem bogaty z rodziny. Z urodzenia. Dam radę. W dodatku mam smykałkę do biznesu – coś się zarobi, wykombinuję.
W kontekście tego całego święta rocznicy Powstania w Getcie Warszawskim Żydowskim. Powstało okazałe muzeum. Właśnie tamtędy wędrowałem, przez tą część Muranowa na szkolenia biznesowe. Aż na Pawią se szedłem. Szczęśliwy. Bo i dziewczyna, i biznes, i pogoda, o, pogoda ładna tego lata była pogoda. Asfalt topniał na ulicach a na pawiej dziewczyny ze szkoły ładnie się rozbierały.
Dowiedziałem się wszystkiego. Nie pamiętam nic. Jednak jakiś automatyzm musiał pozostać. Zachowania biznesowe, właściwe i skuteczne zachowania biznesowe muszę mieć jakoś we krwi. Już samo to, że jeżdżę z taksówkarzem, który liczy mi po znajomości o czymś świadczy. To, że za to, że pogadamy i pojeździmy czasem w kółko, bo tak mam, że lubię w kółko, liczy mnie więcej, jest droży niż inni, to nic. To tylko wyjątek potwierdzający regułę, że mam zmysł biznesowy. Jeśli wysokość i ilość długów i innych zobowiązań finansowych świadczy o statusie człowieka, a twierdzę, że świadczy, to jestem z wyżej półki.
Tęsknie za tostami i za codziennymi wycieczkami do Tesco. Jednak wielodniowe już przesiadywanie na chacie na Świętokrzyskiej i nic nie robienie jakoś mi to kompensuje. I steki, kurwa krwiste steki, Neil przynosił ze swojej kuchni, jak tu nie tęsknić… Podsmażone na grillu, z musztardą, no nie, nie wytrzymam. A tu rosół. Czy mam się cieszyć z rosołu, kiedy brakuje steków wolowych? A kawa…? Tyle co się wypiło kawy, smakowała. A nawet stała się rytuałem. Znaczy zwyczajnie od kawy się uzależniłem. A tu? Słaba herbatka… Woda lekko gazowana. Inka. Czasem bulion ze szklanki, bo co…
Tęsknie za tą znienawidzoną robotą. Cierpiałem każdego dnia idąc do hotelu, a teraz cierpię każdego dnia marząc o tym, żeby iść do hotelu. Chodziłem tam se powoli choć czasem musiałem lecieć bo mi się godziny jebały, przecież se nie zapisywałem, inne rzeczy mam do pisania, chociaż kiedyś takie szczegóły notowałem pasjami. Jak miałem notesy, teraz pogubiłem…A tam miałem, ale nie zapisywałem, jebały mi się godziny, więc latałem jak szalony żeby się wyrobić z robotą, której dużo. Za dużo. A i tak tęsknie. Ale nie za dużo tęsknie. Ot tak sobie tęsknie.
Kupiłem sobie królika i szelki dla niego. Mam też jaszczurkę. Tez na smycz specjalna. Tak sobie z nimi chodzę. Piranię trzymam w słoiku po korniszonach. I słoik i ryba są szczęśliwe. Zwierzęta mam dla towarzystwa. Samotny czasem jakiś jestem. Myślę o małym przenośnym terrarium żeby hodować patyczaki. Problem był z karmą dla tych bydlaków. Ale odkąd stary ma bank żywności, nie ma problemu. Ludzie pewnie trwają głodni. Moje zwierzaki nie. Już nie. Nigdy nie. Sam jem niewiele bo mam większe pragnienie niż łaknienie. Moja bydlaki piją mało. I tylko dobre alkohole, najlepiej słodkie i kolorowe. Zawsze miałem koty a nawet raz psa. Koty miałem dlatego, że lubiłem czarny kolor od dziecka. A one jakoś zawsze właśnie czarne były. Ostatniego kota Krzysia nabyłem dlatego, bo moja dziewczyna bardzo chciała mieć psa. Jak już mieliśmy psa, to kot go jakby mało tolerował. Aż zaczął się z nim bawić. Mieszkaliśmy w kawalerce na Powiślu. Malej kawalerce. Pies był duży. Choć młody. Jak, dziewczyna, koto zaborczy, pies duży – to było za dużo. Stety niestety teraz nie ma ani dziewczyny, ani psa, ani kota. Jestem. I to wam powinno wystarczyć.
Więc, co o tym myślisz?