I przyszło nadeszło. Albo szybko się starzeję, albo najnormalniej w świecie umieram. Otóż zamiast kaca, przyszło toto. Wypiłem dziesięciu piw dzień wcześniej i oto rano wstałem. Oto obudziłem się, nie całkiem trzeźwy, ale na tyle, by wstać z przekonaniem, że będę si ę mierzył z nadchodzącym dniem. Obudziłem się, wstałem ubrałem. Kawa, komputer, radio. Normalnie czyli. Ale niepewnie, niepewnie. Co będzie? I zamiast bólu głowy przeszywającego, zamiast suchot i chęci wypicia natychmiastowego, zamiast otępienia drewnianego, zamiast rzygania, srania, pocenia się, zamiast normalnego kaca zachciało mi się płakać.
Nie zapłakałem. A szkoda. Się chciało, było nad czym. Zwyciężyły stereotypy. Że oto facet nie płacze. Nie zapłakałem i nie zdobyłem się na wystarczająco głęboką refleksje. Nie zapłakałem nad życiem. I to życie zaraz zapłakało nade mną.
Więc zamiast wcześniejszych zwyczajnych i jakże urzekających symptomów kaca nadużycia alkoholu, dostałem strach o bebechy a też o kondycje psychiczną. Zamiast potów bóli wszelakich, zamiast gorączki czy zwyczajnej chęci natychmiastowego wypicia z tendencja do realizacji, dostałem lęk o życie. Nie pierwszy raz… Bałem się już wcześniej, że wykończy mnie jakaś wątroba czy trzustka, innymi razami bałem się, że załatwią mnie głosy.Do tej pory się udawało.Tej nocy było inaczej. Kiedy zastanawiałem się, czy ostry zaraz atak trzustki spowoduje jej pęknięcie czy innego stłuczenie, i to mnie wykończy z bólu i cholera wie czego, czy też wcześniej coś się stanie w bani, że z powodu utraty płynu z organizmu oraz braku snu i stresu, znowu zwariuje i dostanę pieprzonych głosów, wtedy uświadomiłem sobie, że mogę zaraz dostać i jednego, i drugiego. Komplet. To mnie przeraziło. Śmierć od dwóch postrzałów. Dwie dzidy na raz. Nie jakieś zwyczajne zejście na zawał czy ze starości, czyli od wszystkiego.
Tatarzy oblegali miasto, ale zamku nie zdołali zdobyć. Jedynie mocno nadwyrężyli załogę. Załoga okazała się na to nie przygotowana. Okazało się, że załoga już się w ogóle nie powinna bronić. Powinna wyjść z zamku i zacząć uprawiać role albo łapać ryby. A załoga się broniła rycersko. Ale świadomością dojmującą, że to już nie dla niej. Także nie pierwszy już raz…
Radom zostawiłem rozbity. Jakieś pożyczki, dużo alkoholu, rozstania, mandaty, spanie w miejscach mało atrakcyjnych…A jechałem tylko na trzy dni. No i wróciłem po trzech, ale jakże to inne były trzy od tych, których się spodziewałem…
Płakać mi się chce, ale nie płacze. Może czasem zwyczajnie łzawią mi oczy. I nie wiadomo co tego powodem. Jeśli nie płacz? To tylko albo tak, albo inaczej.
Suchość oczy zwykle powoduje odruchowe łzawienie w reakcji na suchość powierzchni oczu. Nadmierne wydzielanie łez nasila się zwykle pod wpływem chłodnej lub wietrznej pogody, a także wskutek ekspozycji na dym tytoniowy lub działanie suchego gorąca. Objawem współtowarzyszącym może być okresowe uczucie obecności ciała obcego w oku.
Więc, co o tym myślisz?