kompleksowość trupa

Nachodzi mnie czasem ochota by spytać starego, co sądzi o dacie, o momencie w życiu, o okolicznościach tego dnia, w którym był zszedł.

Dwa wydarzenia zdominowały minione dni: śmierć starego oraz pewne postanowienie. Ojciec umarł jak przystało ma prawdziwego pijaka: ciemnym świtem, pod klatką (nie tą, która prowadziła do nory, gdzie egzystował); oszczany, w ciągu alkoholowym trwającym zaledwie dwa dni. Dwa tygodnie wcześniej skończył trzy tygodniowe napierdalanie, więc organizm był świeżo „po przejściach”. Tato trenował od jakichś pięciedziesięciu lat. Był zawodowcem. Nie dopuszczał myśli o innym życiu. Był tak bardzo „zabrany” chlaniem, że totalnie nie orientował się już w rzeczywistości. Jego umysł zamienił się w podupadający już magazyn dat i nazwisk. A także faktów z życia ludzi, którzy coś dla świata znaczyli. To był chyba jeden z kompleksów ojca: znaczenie, bycie w jakimś sensie ważnym dla świata, ludzi.

Umarł jak zawodowy alkoholik: obiecując niepicie i zaraz chlając w sposób parszywy. Dwa tygodnie wcześniej, podczas rozmowy telefonicznej informując mnie, że ślubował w kościele. Co ślubował? Zapytałem, czy ma może jakieś postanowienie. Tak, ma. Ma postanownienie, żeby przestanie pić. Ma postanowienie, że przestanie pić…nie całkiem, nie na rok, nie to, że się postara tylko postanowił oto, że przestanie pić ciągami. Bo on nie zamierza rezygnować z alkoholu W OGÓLE.  Ręce mi wzięły i jebły o parkiet czy inne linoleum. Nie wiem co było na podłodze, bo nie wiem gdzie byłem, kiedy to usłyszałem. Ogłyszyło mnie. Od pięćdziesięciu lat człowiek pije wódę. Od kilkudziesięciu już pewnie utracił kontrole – nie umie pić. Nie umie pić inaczej. Tylko ciągami. Napije się trochę, wali tydzień, dwa trzy – oporowo. Ale on teraz będzie pił dalej, tyle że elegancko. Nie wiem, towarzysko, jak kurwa dwudziestolatek. Klasyka.

Lotny podobno kiedyś umysł starego skoncentrował się ostatnimi czasy na zapamiętywaniu każdemu jego dochodów: wiedział ile kto zarabia, domyślał się, ile może wyciągać, czytał i słuchał uważnie informacji o tych rzeczach. Sam od lat czekał na emeryturę, by mieć stały dochód. Wcześniej, po latach prosperity przyszło szereg lat chudych. Podczas tego okresu powstały niemałe długi, które bez większej ekscytacji dziedziczę. Pieniądze, oto kolejny nabyty kompleks….

Ojciec oglądał telewizje.  Zanim kopnął w kalendarz był fanem telewizyjnych teleturniejów, oglądał wiadomości, programy przyrodnicze i transmisje sportowe, poranne bloki śniadaniowe na różnych stacjach, na wieczornych filmach zasypiał. Po czym budził się i patrzył w tv na prawdę do późna.

Przed samym przejściem na wyczekiwaną emeryturę ojciec zarzekał się, że zacznie jeździć po świecie. Skończyło się na tym, że co miesiąc dwa „jechał” na tydzień w porywach trzy w miejscowe zaprzystankowe krzaki zwane Oleandrami, i tam pił. Z kolegami.

Druga rzecz, która mnie ostatnio zajmuje, ma związek właśnie z towarzystwem. Konkretnie z towarzyskim nie spełnieniem. Z powodu deficytu znajomych zamierzam dołączyć do pewnego „klubu”. Ale nie tylko brak towarzystwa…Są jeszcze inne powody dla których postanowiłem zapisać się do chóru. Trzeba zaznaczyć: do kościelnego chóru!  Kuszący jest brak konkretnych wymogów. Z tego co wiem, nie muszę w ogóle nic. Ale co ważniejsze, nie muszę posiadać żadnych wyjątkowych zdolności wokalnych, ani wierzyć w boga. Jako zdeklarowany ateista i człowiek, któremu słoń nadepnął na ucho, a też ten, co jak śpiewa, ludzie albo uciekają, albo kategorycznie żądają, by milczeć,  wstępuję do kościelnego, liczącego jakieś czterdzieści gąb chóru z radością.

Będę uczęszczał dwa razy w tygodniu. Trzy razy do roku pojadę z chórem na zagraniczne występy. Co niedziela pośpiewam domszy. Będę chwalił pana nucąc i podskakując za to, że bociany tego lata odleciały wcześniej, czym dany mi został czas na zimowe przygotowania: zakupy konfekcyjne, gromadzenie węgla i drewna opałowego, obrastanie w tkankę tłuszczową…

 

cdn

0Shares