Czy winda może spieprzyć tydzień w życiu człowieka? Zepsuta winda dodajmy. Winda zepsuta zbyt długo. Zazwyczaj winda jest naprawiana w dobę, góra dwie od zepsucia. Najczęściej są to godziny. Dłużej się nie czeka. Dłużej czekać się nie godzi. Dłużej naprawiać nie wypada. Windy są w wieżowcach. Co najmniej 10 pieter. Jak wchodzić na siódme, ósme, dziewiąte, dziesiąte, kiedy winda nie działa? Jak wchodzić, jeśli ma się psa, złamane biodro, sklep może i pod blokiem, ale zakupy trzeba zrobić dla pięcioosobowej rodziny, więc cztery pełne siaty? Jak wchodzić, jeśli wypada tak, że wychodzi się nie raz, nie dwa, a kilka razy, kilka razy do samego tylko południa?
Prawda, można przejść dychą klatki obok. Wjechać windą sąsiedniej klatki i przejść tym obskurnym przejściem, gdzie Łysy próbował walić Agatę poison w kakao, gdzie piło się nie raz, nie dwa wódkę i wciągało koks, w latach dziewięćdziesiątych gdzieś to było, kiedy spał na dyszce niejeden i nie jeden zamieszkał na czas jakiś. Nawet teraz, w naszych czasach, we współczesności, w XXI wieku, kiedy te wszystkie historie związane z różnymi dychami wydają się opowieściami przedpotopowymi, teraz sąsiadka zagadnięta, czy winda w klatce obok ma dużo większe wzięcie w sytuacji, kiedy ta w naszej nie działa, ta sąsiadka mówi, że tak, więcej ludzi korzysta, podobnie, jak wtedy, kiedy nie działała tamta, a działała nasza, wszyscy jeździli naszą i sąsiadka owszem, korzystała, i przechodziła przejściem z widokiem na dyszce, i teraz by chodziła, gdyby musiała, ale tylko w dzień, bo w sytuacji, kiedy byłaby po drugiej zmianie, czyli wracała późno, znaczy 22, 23 godzina, wtedy by szła schodami, swoja klatką, bo to przejście na dyszce nie jest miejscem bezpiecznym, nawet teraz tam mieszkają zamieszkują śpią.
Winda była zepsuta jak wpadłem na kongenialny pomysł, żeby się obrazić i iść pić. I winda była zepsuta, kiedy jeszcze chory, jeszcze z poharataną psychiką i ciałem rozedrganym wróciłem, żeby kleić harmonię. I nie działała jeszcze tydzień. I ja ten tydzień łaziłem raczej. Rzadko korzystałem w windy klatki sąsiedniej. A atmosfera w domu była gęsta i iskrzyła nieprzyjemnie jak przy spawaniu w deszczu.
Zepsuta winda to nie tylko konieczność chodzenia po schodach. Zepsuta winda to skandal cywilizacyjny. Jak wieżowce w ogóle sa znakiem nowoczesności, tak ich nieodłącznym atrybutem są windy. Jak wieżowce wbrew prawom natury nie zawalają się na co dzień, tak windy w nich operujące działają. Jeśli psują się, zaraz są naprawiane. Wysoki budynek bez działającej windy jest jak współczesny człowiek bez telefonu, albo nawet bez ubrania. nagi i bezbronny. I nie funkcjonalny. Afunkcjonalny. Nieużyteczny, a nawet zbyteczny. Człowiek nagi i nie komunikujący budzi odrazę. podobnie wieżowiec bez windy. Wieżowiec z windą długotrwale zepsutą to jakieś nieporozumienie, jak toksyczny związek dwojga ludzi.
Niemożność szybkiego naprawienia windy świadczy o jakimś deficycie. Długotrwale niedziałające windy spotykamy podczas wojny, katastrofy naturalnej lub innych działań zbrojnych. W kraju, który jako tako funkcjonuje, zepsutą windę należy naprawić w czasie, który nie pozwoli człowiekowi na uświadomienie sobie powagi sytuacji. Człowiek raz może przejść klatkę schodami. Nawet na dziewiąte, tym bardziej na siódme piętro. To nawet dobrze. Taki raz pozwala uświadomić sobie dobrodziejstwa nowoczesności, a tez kruchość urządzeń świata tego. szybka naprawa windy daje człowiekowi także do myślenia. Stwierdza on, że żyje w świecie, nad którym, chociaż w elementarnym stopniu, ale panują ludzie. Ludzie świat kształtują, badają go, udoskonalają. Są też w stanie szybko reagować, jeśli wytwory pracy ich rąk dotykają usterki.
Winda nie działała ponad dwa tygodnie. Nie działała jak wychodziłem pić i nie działała jak wróciłem się godzić. Zdawało się, minęły wieki. Zmieniła się epoka. Wróciłem i nie działająca winda sprawiła, że mój powrót był wysoce niedoskonały. Mój powrót był naznaczony jakąś skazą. Winda nie działała, jak dużo wychodziłem, żeby nie tkwić w domu, w którym nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Moje wchodzenie po schodach bolało. Moje prowadzanie dzieci dychą w drugiej klatce było przykre. Dzieci oczywiście miały zabawę, ale dzieci maja tę piękną umiejętność zamieniania rzeczywistości przykrej w bajkową. Ja nie. Ja cierpiałem.
Wszystko przez windę. Winda zaczęła po ponad dwóch tygodniach chodzić. Podobno uszkodzona była automatyka. Nijak nie usprawiedliwia to czasu, jaki trwała naprawa. Podobno miał także znaczenie czynnik ludzki: osoba odpowiedzialna za naprawę windy jest mniej lubiana przez ludzi, którzy windę mieli fizycznie naprawiać. Zwykły brak sympatii przyczynił się do chwilowego spadku jakości życia mego. Winda nagle, kiedy już myślałem, że nigdy, zaczęła działać. Jakość mojego życia poprawiła się. I pomyśleć, że winda. Winda. Winda jego mać.
Więc, co o tym myślisz?