Wszystko jest la Playa
Jak urzeka mnie Stachura z jego wizją świata, tak poszedłem szukać swojej. Wszystko jest poezja i każdy jest poeta! Więc idę ja, poeta, nie piszący wierszy, bo poeta nie musi, a nawet nie powinien pisać, a nawet o pisaniu wierszy myśleć. Idę więc ja, poeta, przez poezję wszechogarniającą. Jak Stachura w 1972 leci przyciągany rzeką Wisłą – Grudziądz, Toruń, Warszawa, czasem tylko odbijając na przeróżne wioski a i większe Inowrocławie, Poznanie, Wrocławie czy nieszczęśliwe dla niego Lubliny, tak ja z tą całą jaskrawością w głowie biegnę z ulicy Malczewskiego w Radomiu, na Zamłynie, tam Okulickiego, Główną, Kruczą, Garbarską, słońce się przebija przez niskie sine chmury tego ciepłego (jak w 72) grudniowego dnia, widzę – Maratońska! Borki?! Już, tak blisko?! Borki, wiec spaceruję zaczarowany wszech poezją nad zalewem, mijam znajome bloki czteropiętrowe a i wieżowce, i myślę, że wszystko jest poezja, i patrzę, i chciałbym widzieć i czuć, że wszystko jest poezja, a tu chuj – nie wszystko!
Idę, uliczki jak na wsi. Malownicze! Niska zabudowa, domki niedzisiejsze, biedne, małe, drewniane. Zza siatek psy mnie obszczekują – poetycko! Edward zawsze miał się z tymi psami, i ja się mam. Idę, idzie człowiek – poeta! Dobrze mi się idzie, nie życiowo całkiem, nie z pierwszego życia mój spacer, ale z drugiego, tego poetyckiego, światło, temperatura, zapachy, jakoś dobrze. Poetycko! Miejskie Centrum Zarządzania Lokalami. I już pies poezje grzebie jebie i obsikuję ją. Bo ja swoje stare wysłużone mieszkanie na Młodzianowie idę zamienić na jakieś nowe, ale stare, małe mieszkanie socjalne. Na które jeszcze będę latami czekał, i nie wiem, czy cały w poezji będę czekał, czy w prozie, czy w ogóle nie literacko, nie życiowo? Może zanim dostanę te 15 metrów kwadratowych, stanę się bezdomnym!? I nie wiem, choć każdy człowiek to poeta, bezdomny, to bardziej poeta, czy mniej?
Myślę kontekstowo a i całymi zdaniami. Jak szedłem podchodziłem nad rozpoetyzowane zalewy na Borkach tą Kruczą szedłem radomską, to mi się Krucza warszawska skojarzyła. Krucza Warszawska jakoś mi współgra ze stołeczną Hożą, tam Pilch chyba zamieszkał po przeprowadzce z Krakowa. A z Hożą kojarzyła mi się zawsze inna ulica, znana warszawska ulica śródmieścia z poetyckimi konotacjami, ulica Złota… Tam miałem adres firmowy, bo nie mogę powiedzieć, że siedzibę. A z nazwaniem firmy też czysta była poezja. Działalność fotograficzna miała być. Nazwa miała to oddawać. Miała być nieoczywista, jak najbardziej poetycka. „Nie obejmę” wykluczyliśmy, bo sołtys w słuchawce wyraził ze znawstwem opinie, że partykuła „nie” nie nadaje się na umieszczania w nazwach przedsięwzięć, które miałyby w praktyce odnieść sukces. „Takie fotkie”, albo „takie fotkie pierodlnę” też odpadło, bo chociaż brzmiało praską gwarą i nawet dokładnie oddawało moje intencje, to pani z urzędu zadzwoniła i poinformowała, że rada języka polskiego i takie inne, że ustawa, że przepisy… „Włosi obserwują Borysiuka” – to był strzał w dziesiątkę. Ale tylko według mnie.
Świętokrzyska, stąd wychodziłem w swoje drogi niebogi, tam wracałem, ale tylko na chwile, w przerwach swoich poszukiwań miejsca i treści; dom pęczniejący od poezji. Sami poeci tam. Mieszkali i bywali. „Każdy jest poeta, a najmniej ten, co pisze wiersze”. Stary nie pisał. Jako niespełniony ekonomista, milicjant i biznesmen, na starość ożeniony z MOPS i kosztujący zupki z kościoła, poetą był wielkim. Przez dziesięć lat mieszkał tam Edek – filigranowy poeta, pijacy codziennie (w odróżnieniu do ojca, który walił tylko tydzień w miesiącu). Bywał tam Nawiedzony, bywał Fryc, był kilka razy Muchozol, Winter, Ser – sami poeci poezję ze sobą w te progi wnoszący.
Poetki? Też dopisały! Nie wymieniając ich z imion, bo to osoby neurotyczne, czasem chcące o wydarzeniach romantycznej przeszłości zapomnieć. Przychodziły w te gościnne progi i chłonęły atmosferę, gdzie młody poeta w swojej samotni czuł, żył i szukał, a przechodząc liczne metamorfozy zmieniał się w jednej chwili w ten konglomerat sprzeczności, jakim w końcu został, ale nie do końca.
Poezja Świętokrzyskiej dotykała tematów granicznych: choroby, miłości, śmieci, biedy, rozpusty, nałogów… Świętokrzyska jeszcze jest. Poezji jak na lekarstwo.
Dziewoy
Więc, co o tym myślisz?