Ja robot

Ja robot

Stawiam rusztowania głownie w stolicy czy Kielcach, jednak zdarza się, że i w Radomiu. Kiedyś Resursa, potem Imperial Tobacco znaczy nasza kochana Tytoniówa, ostatnio Armatura na Okulickiego – kible, pisuary, zlewy. Wszystko od mieszaniny glin, piasków i innych cudów, poprzez formy, odlewy, suszenie, utwardzanie, szlifowanie, polerowanie, lakierowanie …. Znaczy kibel od pomysłu aż do samej dupy. A ja tylko na tej hali produkcyjnej buduje konstrukcje.

Spotykam tam ludzi. Różnych. Jako że to Radom, twarze niektórych wydają mi się znajome. Niektóre niewątpliwie są znajome bo ich nosiciele przychodzą się przywitać i zapytują co tu robię. I jak w ogóle leci. Tych poznaje, z innymi mam problem.

Jak alkoholik w miarę postępowania uzależnienia otacza się samymi tylko ludźmi pijącymi, by móc pić jak najczęściej, tak bezrobotny, albo robotny inaczej mniema, że większość ludzi nie ma pracy. Znam parę osób, które wiem że pracują i gdzie. Kiedy jednak przechadzam się po mieście, w ciągu dnia, za dnia mijam ludzi, wydaje mi się, że skoro oni spacerują w godzinach pracy, na pewno nigdzie nie pracują. Okazuje się to nie do końca prawdą.

Już na portierni twarze kilkorga ochroniarzy. Nieznane, choć jedna – kobieca – szczególnie sympatyczna. Budzi moją najszczerszą radość bezinteresowna sympatia osoby obcej. Pani budząca pożądanie oraz inne ciepłe nie podszyte erotyzmem odczucia okazała mi ową. Małym gestem. Uśmiechem. Słowem niby nic nie znaczącym. Jednak wszyscy obcy – twarze nieznane. Ale już zaraz gość! Znam. Widuje na mieście. Nie wiem, czy nie przychodzi czasem do Sabatu. Twarz rozpoznana. Osoba zakwalifikowana jako pracownik Imperial Tobacco. Już wiem, gdzie pracuje… Zaraz Michał – znany mi jeszcze z podstawówki. I wiedziałem, że tam pracuje. Ale wiedziałem to jeszcze dziesięć lat temu. To, że pracuje tam już lat dwadzieścia? Ładnie…Pan BHpowiec. Starszy już gość. Podejrzewałem, że mógł tu pracować jeszcze za czasów Tytoniówki. Dał mi szybkie przeszkolenia. Zagadać do niego podczas oglądania filmu instruktażowego? Chciałem, choćby o tym, że takich szkoleń miałem już setki, i o tym, że ojciec w Tytoniówce dyrektorzył w latach osiemdziesiątych. Nie zagadałem. Powoływanie się w czasach dobrej zmiany na jakiekolwiek związki z epoką słusznie minioną niebezpieczne jest. A milczenie złotem. Zmilczałem.

Na radomskiej Armaturze, gdzie w stuletniej hali stawiamy rusztowanie, by inni wzmocnili leciwe dźwigary, noszące leciwy strop, spotkałem mało leciwego kolegę. Nie wiedziałem, skąd go znam. Kojarzyłem twarz. Minuta powierzchownej konwersacji utwierdziła mnie w przekonaniu, że rozpoznaje sposób mówienia. Kiedy odchodził, zauważyłem że porusza się w szczególny jakiś sposób, który też znam! Ni chuja jednak nie mogłem zajarzyć, skąd go znam. Gdzie go poznałem? Z jakiego jest towarzystwa? Jaka instytucja nas połączyła? Szkoła? Odwyk? Szpital? Praca jaka? Nic…

Szczodry poradził, żeby zagadać zapytać. Poradził żeby w ten deseń, więc – kiedy go spotkałem po raz drugi tego dnia – zagadałem w ten deseń: o, hej, no widzisz, spotykamy się w jednym miejscu pracy, powiedz mi tylko jedno przyjacielu, zamotany jestem, krótką mam pamięć, gdzie się ostatnio widzieliśmy? – Ostatnio? Ostatnio to nigdzie. – Pomógł mi w te słowa. Ale drążę dalej. – Jak nie ostatnio, to chociaż kiedy ostatni raz, pół roku, rok temu, dwa i gdzie? A on. – O, pół roku to nie, może rok?

I nie wspomniał gdzie, nie zdradził, czy pamięta gdzie. Powiedział tylko, że pracuje tu już od lat. Więc oni wszyscy, ci, których spotykam tu i ówdzie i rozmawiam o wszystkim, tylko nie o pracy, która jest tematem według mnie arcy nudnym i passe, oni wszyscy pochowali się na posadach w różnych radomskich firmach i pracują jak w poprzednim stuleciu – dziesiątki lat w jednej firmie…

Sam jestem orędownikiem myśli odważnej, nie odkrywczej – czytałem, czytałem – nowoczesnej, że praca postrzegana z perspektywy XIX wiecznej to przeżytek. A i Witek zawsze powtarzał, że nie pracować trzeba umieć. W naszych czasach praca powinna mieć inny wymiar, charakter. Opierać się na innych zasadach. Będę szukał takiej pracy, albo lepiej -antypracy, a może nie- pracy, inno -pracy, i będę nieodmiennie życzył sobie powodzenia. Praca zdalna. Dochód gwarantowany. Elastyczny czas a także skrócony tydzień pracy. Praca tymczasowa. Nowoczesne formy zatrudnienia. Freelancing. Work sharing. Praca rotacyjna. Samozatrudnienie. Telepraca. Robot, zapierdalający zamiast mnie…

Jest w czym wybierać! Albo nie.

3Shares