Lingwista na bambus

Lingwista na bambus

Pomagałem w pisaniu maila branżowego po angielsku i wniosek wychynął jeden: nie znam aż tak dobrze tego języka. Poległem na długim i bezskutecznym przypominaniu sobie  angielskiego odpowiednika słowa „przyspieszenie” oraz na zbyt wielu wariantach wyrażenia „ podzielić pół na pół” jakie zaoferowałem.  Znam angielski dobrze. Niedowiarkom odpowiadam: znam angielski dobrze, ale nie pamiętam wielu „słówek” oraz pewnych konstrukcji i zasad gramatycznych. Zaniki kory mózgowej. Problemy z koncentracją. Kłopoty z niepamięcią. To wszystko sprawia, że mimo tego, że znam dobrze, nie mogę się niestety wykazać.

Kiedy jechałem po raz pierwszy do  Irlandii nie znałem angielskiego. Znaczy trochę znałem, ale okazało się, że znajomość podstawowego angielskiego w Cork nie wystarcza. Ludzie mówili a ja nie rozumiałem z początku nic. Coś tam starałem się mówić, ale nie byłem pewien, czy mówię dobrze, czy mówię na temat, czy ma sens to co mówię. Domyślałem się, że irlandzki angielski jest różny od angielskiego, który w stopniu podstawowym znam. Domyślałem się, że mój mniej niż podstawowy angieslki to za mało nawet na angielski angielski, co dopiero irlandzki angielski. Miałem wydrukowanych sto stron cv w języku angielskim i zabierałem je ze sobą w miasto, kiedy Świder wyganiał mnie z domu żebym szukał pracy. Chodziłem, ale bałem się do ludzi odzywać moim mniej niż podstawowym angielskim, tym bardziej, że  – wiedziałem – irlandzki angielski jest inny niż angielksi angielksi, kiedy już się odzywałem przedkładając swoje papiery u potencjalnego pracodawcy albo zagajałem robiąc drobne zakupy, okazywało się, że dukam w innym, Irlandczycy odpowiadają w innym języku.

Miałem wyuczonych kilka formułek pomocnych podczas rozmowy o pracy. Miałem szczęście, że podczas rozmowy w pralni padły pytania, w odpowiedzi na które udało mi się wpleść zapamiętane powiedzenia. Rozmowę przeszedłem pozytywnie bardziej z tego powodu, że po prostu na gwałt potrzebowali pracowników, niż dlatego, że zaprezentowałem swój mniej niż podstawowy angielski.

Po kilku dobrych miesiącach spędzonych w Cork, ciągle ucząc się chałupniczo a też dzięki kontaktom z tubylcami – coś zacząłem łapać. Komunikacja stała się na poziomie podstawowym możliwa. Wróciłem z Irlandii do Polski na tarczy, ale lingwistycznie deko mniej niedorozwinięty. Mając świadomość swoich braków a też wiedzę, że pewnie zaraz będę musiał znów wyjechać do kraju anglojęzycznego, zacząłem uczyć się ze zdwojona siłą. Jako że czytałem wtedy namiętnie Politykę i Wyborczą, w tej drugiej codziennie znajdowałem rubrykę Polish your English. Wynotowywałem nowe slówka, zapisywałem frazy,  który wydawały mi się przydatne w przyszłości, kiedy będę musiał mówić po angielsku. Zaraz okazało się, że tym razem polecę do Anglii Anglii i będę obracał się wśród ludzi mówiących po angielski angielsku. Uczyłem się sumiennie.

Wylądowałem w Londynie i już z kierowcą, który firmowym samochodem odebrał mnie z lotniska zamieniłem setkę mniej lub bardziej składnych zdań w języku królów Albionu. Paliliśmy do tego szlugi (on częstował) co czyniło naszą konwersację bardziej nawet intymną. Później, już pracując, uczyłem się, mówiłem, słuchałem, zacząłem czytać. Przechadzając się po uliczkach Gloucester zaglądałem do różnych miejsc: pubów, sklepów, miejsc, gdzie zamawia się taksówki. Omijałem tylko lokale ukryte za szyldami na których widniało Chines Take Away. Mój angielski podpowiadał mi, że jest to rasistowskie wezwanie obcokrajowców z Chin do wyniesienia się z kraju. Byłem przekonany, że Anglicy mają dość emigracji, z jakiegoś powodu szczególnie tej chińskiej i jawnie i bez skrępowania na ścianach kamienic wzywają przybyszów do odwrotu. Myślałem, że mają ich z jakiegoś powodu dość: że Chińczycy zabierają Anglikom pracę, że panoszą się ze swoja kulturą, że przybywają na wyspę w swojej miliardowej masie.

Miałem się przekonać, że akurat w tych lokalach Anglicy uwielbiają bywać i kupować żarcie. Obawy co do masy emigracyjnej Anglicy wyrażają po cichu a odnoszą się one głownie do przybywających z Polski, a nie państwa środka.

0Shares